Natomiast firmy, które się wcześniej profesjonalnie tym zajmowały, po prostu likwidują swoją działalność – informuje Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.

Firmy wprowadzające na rynek pralki, lodówki czy telewizory i komputery, mają określone minimalne poziomy sprzętu, który muszą odesłać do recyklingu. Zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska od 2011 roku minimalne poziomy zbierania zużytego sprzętu wzrosły z 24 proc. do 35 proc.

Z „Raportu o funkcjonowaniu systemu gospodarki zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym” opracowanego przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wynika, że sytuacja na tym polu poprawia się i Polska chwali się coraz lepszymi wynikami.

 – Od 6 lat, co roku notujemy wzrost masy zużytego sprzętu, który jest zbierany. W 2007 roku na jednego mieszkańca zebraliśmy ponad 0,7 kg, natomiast 2012 roku około 3,88 kg – powiedziała niedawno Newserii Izabela Szadura, dyrektorka Departamentu Kontroli Rynku w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska.

 – Zbliżamy się do 4 kg, ale tylko i wyłącznie statystycznie – odpowiada Jerzy Ziaja. – Jeżeli chodzi o stan faktyczny, to jest naprawdę bardzo kiepsko. Wiele firm rezygnuje z recyklingu elektrośmieci, ponieważ nie chce mieć problemów z prokuraturą czy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego z tytułu wykazania się nieprawidłowymi ilościami przy dokumentach potwierdzających odzysk czy recykling. Firmy są po prostu do tego zmuszane.
– Taki punkt skupu złomu, na podstawie przyjętego złomu, niekoniecznie zużytego sprzętu elektrycznego, elektronicznego, wystawia dokument potwierdzający recykling. Stąd jest to zakłamanie odnośnie tej masy zebranej, bo dyrektywa mówi o selektywnym zbieraniu zużytego sprzętu elektrycznego, natomiast my to przerobiliśmy na potwierdzenie dokumentu. W momencie pisania ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, zwracałem uwagę twórcom, że jeżeli zapłacą za zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny, to w tym momencie będzie on faktycznie zbierany selektywnie i będą wiarygodne dokumenty potwierdzające wykonanie tej dyrektywy – podkreśla.

Przyczyną tego stanu rzeczy, zdaniem prezesa, są nowe regulacje prawne, które zaburzyły rynek.
 – Nowa ustawa, pisana przez producentów bądź organizacje związane z nimi, tworzy przepisy, które są korzystne dla nich. Natomiast zapomina się całkowicie o przedsiębiorcach końcowych, o tych, którzy faktycznie władają tym odpadem. Dla projektodawców ustawy ważna jest statystyka, natomiast nie efekt ekologiczny, nie ograniczenie negatywnego oddziaływania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego – uważa Jerzy Ziaja.

Do patologii na tym rynku miała doprowadzić nowelizacja ustawy, zgodnie z którą do sprawozdawczości dołączono również punkty skupu.

 – To było totalnym absurdem, ponieważ punkty skupu są od tego, że skupować złom, a nie żeby poświadczać zagospodarowanie, czyli recykling zużytego sprzętu elektronicznego i elektrycznego. Punkty skupu przyjmują tylko i wyłącznie złom, natomiast reszta była zagospodarowana gdzieś po rowach, lasach – tłumaczy Jerzy Ziaja.

Źródło: Newseria.pl